Za górami, za lasami...
Bo
 w dalekim Paragwaju, indiańscy mężczyźni popijają yerba mate. Piją 
napój gorzki, cierpki i dający moc koncentracji i siłę na polowanie. 
Obok siedzą kobiety, piją mate terere, która daje przyjemne orzeźwienie i
 ukojenie w upalne dni, bo piją ją silnie schłodzoną, z zimną wodą z 
rzeki. Dzieci też coś piją, muszą mieć zapał i siłę do zabawy, ale one 
nie lubia gorzkiego smaku, wybierają mate- to tradycja! Jednak słodzą ją
 stevią, magicznym, słodkim ziołem leczniczym, a przy okazji dającym 
smak około 1000razy słodszy od cukru. Nie możliwe?....
 
Miodne ziele- Stevia rebaudiana
 dzięki występującej w niej glikozydom diterpenowym, daje smak dużo 
słodszy od nie jednego słodzika, przy tym jest antygrzybiczna, 
przeciwpróchnicza, obniża ciśnienie tętnicze, poziom złego cholesterolu i
 uwaga? Ma 0kcal! ZERO kalorii, bo glikozydy przyswajane są w organizmie
 inaczej niż cukry proste. Koniec o nauce, przejdźmy do smaku.
Kiedy
 zalewa się ją wodą, puszcza słodki syrop unoszący i momentalnie 
rozpuszczający się w wodzie. Daje smak słodki i jednocześnie 
orzeźwiający, jakby z nutą mięty. 
Rewelacja na gorąco, jako dodatek do herbat, do yerba mate, ale najpyszniejszy na zimno z lodem i cytrynką.
Stevia na upał 
Potrzebujesz:
sproszkowane lub świeże liście stevii
woda
dzban
lód
cytryna/pomarańcza- nie koniecznie
Dosłownie
 szczyptę zielonego zalewacie malutką ilością gorącej wody- wtedy 
wcześniej puści słodki sok. Dwie minutki i zalewacie cały dzban lodowatą
 wodą. Szybko zabarwia się ona na jasną zieleń i smakuje rewelacyjnie. 
Jeżeli jest za mało słodka, dosypujcie ziela ile Wam trzeba, jednak 
pamiętajcie o tym, że stevia ciągle wydobywa z siebie słodycz, więc 
okazać się może że po dłuższym odstaniu dzbana, zrobi się tam naprawdę 
słodko, ale co wtedy? Nic :) Zwyczajnie dolejcie wody i kolejny dzban 
słodkiego gotowy.
Macie? Znacie? Zobaczcie co sądzi o tym dietetyczny labek siedzący na balkonie w taki skwar. Myśli? Wątpię... On nie myśli, on się zachwyca :) Szczerze mówiąc nie dałam mu tego wypić, bo weterynarzem nie jestem i nie chciałam ryzykować. Messi lubi sobie podgryzać liście mięty i liście stewii też sobie w zębach miętolił. Miętolił i robił dziwne miny bo pewnie mu strasznie słodko było. Jak kupicie sobie ziółko, spróbujcie najpierw szczypty na język- będziecie w bardzo pozytywnym szoku :)
Jest to jeden z tych postów, w którym zachęcam do spróbowania czegoś nowego. Kupcie stewię i wiecie co jeszcze Wam się przyda w taki upał? Futrzasty kompan, który dzielnie wyleguje się przy Waszym boku i wlepia w Was swoje wierne oczy. Nie ma drugiego takiego towarzysza jak labrador- polecam i ziółko i psa- oba z całego serca!
Jeżeli macie jakieś pytania odnośnie ziela- służę, bo o czym jak o czym, ale o stevii wiem duuuużo :)
Jest to jeden z tych postów, w którym zachęcam do spróbowania czegoś nowego. Kupcie stewię i wiecie co jeszcze Wam się przyda w taki upał? Futrzasty kompan, który dzielnie wyleguje się przy Waszym boku i wlepia w Was swoje wierne oczy. Nie ma drugiego takiego towarzysza jak labrador- polecam i ziółko i psa- oba z całego serca!
Jeżeli macie jakieś pytania odnośnie ziela- służę, bo o czym jak o czym, ale o stevii wiem duuuużo :)



stewię uważam za odkrycie sezonu!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko,
szana,
www.gastronomygo.blogspot.com
Ja już stewię znam i kocham i dobrze, że na blogu przypomniałaś o niej
OdpowiedzUsuńCzy stawie można używać przy insulinoodpornosci?
OdpowiedzUsuńoj przegapiłam komentarz, przepraszam- OCZYWIŚCIE ŻE MOŻNA! To zupełnie co innego niż glukoza- to GLIKOZYD DITERPENOWY odpowiada tutaj za słodki smak. Jest wręcz wskazana jako substytut chemicznych słodzików typu aspartam itp. Nie powoduje skoków poziomu cukru we krwii, a przy okazji zaspokaja zapotrzebowanie na słodkości :)
UsuńDostałam propozycję przetestowania takiej stevii http://www.stevi-gold.pl/ ale wciąż się zastanawiam czy taka "biała" jest tak samo zdrowa jak zielona suszona?
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem gdzie można dostać stewię zieloną suszoną, wszędzie do tej pory widziałam tylko w postaci białego proszku...
OdpowiedzUsuń