Liczba wyświetleń stron

sobota, 16 czerwca 2012

Klienci (dieta) - pytania i odpowiedzi


Każdy jest inny

Wszystkie moje klientki i wszyscy klienci to wielkie indywidualności.
Na początku mojej kariery zawodowej, myślałam, że ludzi uda mi się w pewien sposób zaszufladkować. Że będę rozpoznawać pacjentów jako tych "do chudnięcia" lub tych do "przybrania masy". Nic bardziej mylnego :)
Większość osób, jakie prowadzę w tej chwili to osoby zrzucające wagę. Kobietki starają wbić w bikini, a mężczyźni osiągnąć wygląd "Apollo na plaży" ( słowa pana M.S.który ten cel osiągnął, cierpliwie zaciskając zęby)

Ciekawość i dążenie do celu

W miarę jak poznajemy się lepiej z moimi pacjentami, pojawia się między nami dziwna zależność i ani kategoria wagowa, ani płci nie są tutaj wyznacznikiem. Martwię się o nich jednakowo- wysyłam smsy i maile, pocieszające myśli i sentencje, bo wiem jak niektórym ciężko przychodzi duża zmiana- szczególnie na początku.
Oni ze strachu przed nieznanym lub z ciekawości, zasypują mnie pytaniami. Zależnie od tego jak przebiega między nami współpraca ( czy oko w oko, czy formą on-line) pytań jest więcej lub mniej.
Najwięcej pytań mają Ci najbardziej ciekawscy- mailowy pan M.C. i moja imienniczka J.K.-zdecydowanie przodują, ale to dobrze! To znaczy, że chcą, że są zainteresowani i wiedzą, że na naukę (chociażby zdrowego żywienia) nigdy nie jest za późno. 
Pani J. podobno czuje się nieźle, walczy ostro i już nie mogę się doczekać aż się spotkamy, żebym sprawdziła na ile te przechwałki mailowe są prawdziwe :)

Owocna współpraca

Czasem i ja zostaję zaskoczona, bo człowiek uczy się całe życie! Ważne, że wszyscy jesteśmy zmotywowani do osiągania celu i dociekamy i szukamy najlepszych rozwiązań. Ostatnio na przykład pan M.C. odkrył świetne płatki śniadaniowe, które swoim składem biją nie jedne na głowę i zagiął mnie tym doszczętnie :)
Niektórzy klienci są bardziej ostrożni, a inni z łatwością i dużą chęcią rzucają się na głęboką wodę ( szczególnie dumna jestem z pani J.B., która z uśmiechem podchodziła do moich rad, ale tak skutecznie stosowała się do zaleceń, że schudła dużo sama, a przy okazji odchudziła męża :)
Największą "zabawę" mam z klientami bardziej opornymi na zmiany i sceptycznie nastawionymi do moich działań. Pierwszym "trudnym" klientem był pan P.Ch., który fakt- od początku zapowiadał, że nie będzie łatwo :) Po lekkich przepychankach słownych, doszliśmy do porozumienia i po walce ze zbędnym balastem, teraz skupiamy się na budowie masy mięśniowej. 

Ciągle w kontakcie

Wielu nauczyło się już jak jeść, wielu zrozumiało podstawowe zasady, jednak ciągle mamy ze sobą kontakt i służę im radą czy pomocą. Myślę, że nawet po zakończeniu współpracy, nie wszystkie kontakty się urwą- od czego jest facebook?:)

Poniżej postarałam się odpowiedzieć na pytania klientów- tych już moich, jeszcze moich  i tych, którzy ciągle się wahają. 
Dostałam od Was pytania, na które odpowiedzi potrafią być naprawdę długie...

1. Czemu łatwiej przybywa tłuszczu, a nie mięśni?

Z tkanką tłuszczową i mięśniową w naszym organizmie jest jak z inwestycjami.
Tłuszcz jest „tani”- nie potrzebuje dużej dawki energii (kcal) aby utrzymać się na pośladkach, brzuchu czy na udach. Jak się dobrze zagnieździ, trudno go wręcz usunąć, a żeby go nabyć- wystarczy chwila nieuwagi.
Utrzymanie tkanki mięśniowej natomiast to dla nas spory wysiłek i wydatek energetyczny. Pracujemy ciężko, aby mięśnie rozbudować i potem je utrzymać.
Co się dzieje gdy nie dostarczamy organizmowi odpowiedniej dawki energii przy okazji katując się na siłowni? Najczęściej palimy własne mięsnie- niestety. Tłuszcz jest na tyle stabilny i „tani” w utrzymaniu, że nie opłaca się go tracić, mięśnie natomiast organizm „odrzuca”, bo do ich utrzymania potrzeba sporej ilości kcal.
Dlatego warto jest poradzić się specjalisty, nim zaczniemy naszą przygodę z odchudzaniem, bo nim się obejrzymy- siły będziemy mieli coraz mniej, a ciało, które miało stać się jędrne zacznie odmawiać nam posłuszeństwa i wiotczeć z braku tkanki mięśniowej.

2. Co robić aby palić tłuszcz, a nie mięśnie?

Ogólnie rzecz ujmując, jeżeli nie dostarczasz organizmowi ilości kalorii potrzebnej do funkcjonowania w danej wadze na co dzień- chudniesz. Proste, prawda?
Każdy może się w ten sposób „odchudzić”, jednak czy aby na pewno tracisz tkankę tłuszczową? Palnie tłuszczu najprościej jest zacząć wchodząc w tak zwany stan ketozy- brzmi groźnie?
Codzienne posiłki dostarczają organizmowi glukozy w różnych postaciach, a ona jest podstawowym źródłem energii. Jeżeli ( pod okiem specjalisty oczywiście) ograniczysz na pewien czas dostęp do glukozy, Twój organizm będzie musiał zacząć czerpać energię z tłuszczu- i o to chodzi!
Prosty przelicznik:
1g węglowodanów to 4kcal
1g tłuszczu to aż 9kcal, więc organizm nastawiony na „palenie „tłuszczu na energię, zwyczajnie na tym zyska.
Gdy dostarczasz w tym czasie odpowiedniej ilości protein wysokiej jakości, nie ma mowy o utracie tkanki mięśniowej.
Nie jest to oczywiście jedyne wyjście i nie tylko na tej zasadzie bazują diety odchudzające. Efekt ketozy wykorzystywany jest często przede wszystkim przez ludzi aktywnych sportowo, na przykład w czasie przygotowań do zawodów.
Ja czerpię wiedzę z różnych źródeł i dzięki temu działam na kilku frontach- bardziej efektywnie.

3. Co osiąga się w pierwszych etapach diety?

Wiele zależne jest od tego co chcesz osiągnąć i ile mamy na to czasu, ale ogólnie w pierwszym etapie:
Obniża się poziom insuliny we krwi i stabilizuje cukier, tym samym eliminujemy zachcianki
Stabilizujemy spadki i skoki energetyczne, które powodują zachwiania równowagi metabolicznej
Zwiększa się koncentracja
Zaczynasz wybierać pożywienie, które niesie ze sobą ważne wartości odżywcze i dobrą energię

Musicie wiedzieć, jak to ważne, aby szczegółowo przestrzegać zaleceń.
Na początku diety możecie czuć się niepewnie. Organizm zaczyna przyzwyczajać się do nowego systemu i oczyszczać z toksyn. Zależnie od tego jak Wasze menu wyglądało do tej pory- zajmie to mniej lub więcej czasu, ale powinniście być pod stałą kontrolą i obserwować siebie i swoje ciało na bieżąco.

4. Jakie są główne składniki tego programu dietetycznego?

Składniki zmieniają się zależnie od cyklu diety, od tego na czym Ci zależy, co chcesz zmienić, jakie masz preferencje smakowe, a przede wszystkim jaki jest Twój stan zdrowia i czy każdego rodzaju pokarm jest wskazany.
Bardzo ogólna odpowiedz, to taka, że na początku diety, można porównać ją do jednej z wielu diet „Low-carb” opartej na niskim spożyciu węglowodanów. Nie jest to jednak do końca to samo, bo nie wykluczamy cukrów zupełnie, a jedynie eliminujemy węglowodany proste i w zamian staramy się większość uzupełnić warzywami o niskim indeksie glikemicznym.
Głównym źródłem białka są chude mięsa, ryby i nabiał (lub rośliny strączkowe jeżeli jesteś weganinem). Warzywa i owoce są ciągle obecne i tylko pora dnia i aktywność fizyczna dyktują ich porcje w Twoim menu. W diecie nie braknie błonnika, bo dostarczasz również kasz oraz ziaren, które zaopatrują Cię przy okazji w witaminy z grupy B.
Główne źródła tłuszczu to rośliny oleiste oraz wytłaczane z nich oleje.
Uzupełniasz płyny, sięgasz po zdrowe soki i herbaty ziołowe, a wszystko pod kontrolą i w umiarze.

Feel Good, Look Good

Jeżeli chcesz schudnąć, a nie wiesz do końca jak…
Jeżeli próbowałeś wszystkiego, a nie widzisz skutków i nie wiesz co robisz źle…
Jeżeli Twoim marzeniem jest wygrać maraton, zdobyć puchar lub osiągnąć sylwetkę kulturysty…
Zostań moim klientem- pokażę Ci co robić, by osiągnąć cel i jak się odżywiać by zachować swoją wymarzoną wagę i sylwetkę.
Nikt nie mówi, że będzie łatwo, ale ja mówię, że się uda, jeżeli tylko chcesz!
Dołącz do grona moich klientów, może być już tylko lepiej:)






3 komentarze:

  1. rewelacyjna motywacja :) dziekiiii

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha Ha Ha ja znam też mnóstwo wymówek, ale dziewczyny, trzymacie mnie w ryzach i się ostatnio nie daję pokusom... jak mnie coś złamie, dam znać, na razie dzielnie walczymy, pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń
  3. no jestem pod wrazeniem, spotkałam się już z wieloma takimi ofertami ale żadna mnie nie zachęciła ... tu widać dużą wiedze i zaangażowanie :)
    to daje do myślenia :)

    OdpowiedzUsuń

komentarze bardzo mile widziane,nawet te krytyczne!