Wiecie gdzie jest Dziadek Mróz?
Gdzie sobie poszedł?
Przez niego nosy klapnięte, humory słabe i spać się chce...
Ale obiad zjeść trzeba, a ja dzięki uprzejmości firmy ProFibra robię go szybko, sprawnie i smacznie. Nigdy sama nie robiłam kopytek, bo mi się nie chciało:) Z dzieciństwa pamiętam jak Mama robiła je hurtem i potem odgrzewała pokrojone na patelni, a ja moczyłam je w śmietanie, cukrze i sypałam cynamonem...hmmm
Dziś jednak miałam ochotę na coś po włosku, więc użyłam rukoli, oliwy i bazylii...wyszło super. Dzięki zawartości błonnika, kopytka nie są takie "mało dietetyczne" jak te tradycyjne i raz na jakiś czas śmiało można sobie na nie pozwolić, a jeżeli macie problemy z żołądkiem, to nawet częściej niż raz na jakiś czas.
Błonnik
wspomaga trawienie, więc jeżeli ktoś z Was ma jeszcze problem ze
zrzuceniem wagi, nie zapominajcie o tym cennym produkcie. Więcej o
błonniku poczytacie TUTAJ, a tym czasem skupcie się również na ilości
pokarmu nakładanego na talerz.
Ja
nałożyłam sobie dosłownie kilka kopytek z błonnikiem, ale ubarwienie
talerza w rukolę, pomidora i polanie oliwą, zrobiło swoje. Talerz jest
bardzo mały, rukola i oliwa nadają kopytkom jeszcze ciekawszego smaku
(ale dbają również o dostarczenie omega oraz witamin).
Pamiętajcie,
że jemy również oczami i jeszcze przed pierwszym gryzem, nasze
ślinianki zaczynają działać, nasze zmysły szaleją, a im bardziej
"szaleją" tym dla nas lepiej, bo trawimy tak, jak powinniśmy, a po
jedzeniu nie czujemy się ospali.
Proste?
Spróbujcie sztuczki z mniejszym talerzem i uzupełniajcie wolne
przestrzenie surowymi warzywami, bo warzywa trudno przedawkować.
Skład? płatki ziemniaczane, skrobia, błonnik 7%, cebulka i sól, więc jak widać- śmiało!
Smak? Lekko słonawe, aromatyczne i cebulka jest wyczuwalna odrobinę, więc w wersji na słodko raczej się nie sprawdzą, ale za to nie trzeba już solić wody do ich przygotowania i mają smak same z siebie.
Przygotowanie? Gotową mieszankę wsypujecie do miseczki, zalewacie ciepłą wodą (ok 20stopni) 400ml. Mieszacie ręką, dość energicznie aż ciasto się wyrobi, trwa to dosłownie chwilkę. W tym czasie zagotujcie garnek wody. Ciasto uformujcie w wałek i pokrójcie w paseczki-kopytka. Wrzucacie do wody, gotujecie ok 4minut i są gotowe do spożycia.
ciekawa kompozycja :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja kopytka tylko na słodko jadłam? :D Chyba czas spróbować takiej wersji, jaką Ty proponujesz! Bo smacznie się prezentuje :))
OdpowiedzUsuńPysznie, pięknie i zdrowo :) aż mi ślinka pociekła :)
OdpowiedzUsuń