"Zjedz jeszcze serniczka skarbie, toż to sam ser, to nic Ci nie będzie"Ktoś miał podobnie? Ktoś z Was nie mógł się oprzeć? ...pewnie wielu :)
"Pierogi? Tuczące? Babcia ciągle jadła i zobacz jaka jest chuda"
"No ale na kolację chyba do nas przyjdziesz? Gęś jest upieczona w sosie własnym i kluski do tego..."
Święta to taki czas, gdy myślimy, że wszystko nam się upiecze (włącznie z pierniczkami) i jeżeli nawet przybędzie kilku centymetrów, to w styczniu one znikną tak szybko jak się pojawiły.
Niestety...Zasada " No Pain, No Gain" w święta również obowiązuje i bez wyrzeczeń, zwycięstwa nie będzie...
Oto kilka prostych rad/zasad dla tych, którzy w Święta przedobrzyli i mają problem z nadmiarem sadełka, a Sylwester tuż tuż...moi drodzy..
Jeżeli przez kolejne 3-4dni będziecie stosować się do poniższych wskazówek, gwarantuję, że poczujecie się lżej, mniej sadełka będzie widoczne w obwodzie brzucha i bioder,nie będziecie mieli problemów z zaparciami- wręcz przeciwnie, powinien nastąpić lekki efekt przeczyszczający pierwszego dnia, no i do normy wrócą Wam ośrodki sytości, które jak mniemam nadwyrężyliście ciągłym pałaszowaniem kalorycznych dań...
1. Cukiereczki i ciasteczka w odstawkę. Największą różnicą między jedzeniem zwykłym, a jedzeniem świątecznym jest ilość spożywanych węglowodanów prostych. Wszelkie ciasta, ciasteczka, soczki i kompociki słodzone białym cukrem to tylko pożywka dla sadełka i co gorsza, trudno jest się powstrzymać od podjadania gdy przez kilka dni sięgaliśmy co chwilę po słodki smaczek. Co robić? Wszelkie słodycze, które zostały po świętach oddaj sąsiadom, zapakuj przyjaciołom lub zamroź na inną okazję. Teraz koniec ze słodyczami oraz dodatkami cukru do herbat czy kawy- nie jutro, nie w styczniu- teraz zaczynasz odwyk od łakoci.
2. W święta niestety zapomina się o owocach. Na stole przeważnie znajdują się pomarańcze lub mandarynki, jednak leżą w towarzystwie pierniczków czy keksa, więc mało kto sięga po owoc, bo przecież trzeba go obrać... Jeżeli już wyrzuciłeś/łaś słodycze, czas by rozpakować paczkę od babci i poszukać cytrusów. Jeżeli babcia nie dała mandarynek, zaopatrz się w gruszki i jabłka i zajadaj się zamiast słodyczy oraz dorzuć do śniadania w kolejne dni poprzedzające sylwestrową imprezę.
3. Przypomnij sobie o warzywach! Jakie danie świąteczne zawiera ogórka czy sałatę? Mało które niestety skupia się na chrupkich i soczystych darach natury, teraz czas przywrócić je do Twojego menu. Przez 3-4 dni, dwa razy dziennie (na przykład do obiadu i na podwieczorek) spożywaj sałatkę zrobioną ze świeżych warzyw- postaraj się aby znalazły się w niej papryka, cebula, pomidory i zamiast śmietany czy sosu majonezowego używaj oliwy z oliwek. Jeżeli uwielbiasz brokuły lub brukselkę- śmiało użyj mrożonych, ale większa część dania powinna składać się ze świeżych produktów ze względu na siłę enzymów.
4. Został kompot ze świąt? Śmiało, jeżeli to kompot z suszonych śliwek, aż szkoda i żal wylać, bo to wielka pomoc dla Twojego systemu trawiennego. Jeżeli kompotu nie ma, kup jogurt naturalny i porcję suszonych śliwek, które świetnie posmakują Ci z dodatkiem odrobiny owocu właśnie do śniadaniowego musli lub przekąski po śniadaniu.
5. Woda do karpia? Niestety statystyki pokazują jak mało pijemy wody w Święta... Kawa do ciasta, ciasto do kawy i tak dalej i tak dalej..znacie to? Może poczuliście się słabo? Może bolała Was głowa czy czuliście ciężkość nóg czy lekko Wam one spuchły? Odwodnienie w czasie świąt to bardzo częsty problem. Nie nadrobimy już tego, co moglibyśmy wypić przez te kilka dni, ale postarajcie się pić minimum 1,5l świeżej wody dziennie, małymi łykami, między posiłkami. Do tego jeżeli dorzucicie świeże owoce i warzywa, oraz sięgniecie raz czy dwa w ciągu dnia po herbatę ziołową ( na przykład miętę lub pokrzywę) Wasz system wróci do normy i zobaczycie jak szybko toksyny zaczną znów opuszczać organizm, zamiast się w nim kumulować.
6. Największe wyzwanie jakie czeka Was tuż po świętach? Planowanie racjonalnego żywienia!!! Kontrola została stracona w większości przypadków. Mamy to do siebie, że nawet gdy czujemy się syci, gdy czujemy, że spodnie zaraz nam pękną, nie potrafimy odmówić małego poczęstunku po głównym daniu. Często tuż po kolacji świątecznej, następnego dnia rano czujemy silny głód, zjadamy śniadanie większe niż zwykle i zamiast czekać na kolejny posiłek, częstujemy się ciastem, potem obiad, podwieczorek, przekąska i cały dzień spożywamy kaloryczne dania nie myśląc o konsekwencji, a jest ona prosta- rozciągnięcie żołądka i utrata kontroli nad wielkością spożywanych porcji.
Rozwiązanie jest jedno- częstsze posiłki, mniejsze porcje, więcej błonnika i wody. Jedzcie nawet 6razy dziennie jeżeli czujecie się bardzo głodni, ale nie dajcie się zwariować :) Od dziś patrzcie na talerz nim coś na niego nałożycie i przerzućcie się z większej miski, na mały talerzyk (taki do deseru). Porcja nałożona na mały talerzyk, optycznie wyda się większa, a Wy nacieszycie oczy i umysł jeszcze przed jej spożyciem- to działa!!!
7. Ruszajcie się! Najszybsze rezultaty zobaczycie gdy już teraz wrócicie do swojego ulubionego sportu. Pamiętajcie, że trudniej będzie się Wam zabrać za ćwiczenia po jeszcze dłuższej przerwie. Więc jeszcze dziś wieczorne bieganie, szybki i długi spacer, lub aerobic czy tennis z przyjaciółmi. Święta to czas odpoczynku, ale ruch wytwarza endorfiny, które dadzą Wam poczucie szczęścia i relaksu dużo większe i na dłużej niż leżenie przed tv.
Każdy jest inny, każdy ma inne priorytety, ale pamiętajcie- tutaj zawsze możecie się podzielić swoimi spostrzeżeniami, pytaniami itp- zapraszamy :)
przyznaję się bez bicia, że ledwo żyję po tym obżarstwie:)ale czas się wziąć w garść i odstawić słodkości! od jutra..albo od poniedziałku:)
OdpowiedzUsuńSałatka jarzynowa zawiera ogórka kiszonego :-) A z sałatą, świeżym ogórkiem, pomidorem i papryką to lepiej poczekać do lata niż zjadać teraz pseudo wytwory...
OdpowiedzUsuńTo prawda, sałatka akurat jest pełna warzywek:) Jeżeli chodzi o paprykę, to ma tyle zalet, że lepiej zjeść szklarniową niż wcale, sałatę można śmiało kupić z hydroponicznej uprawy i dostępna jest cały rok bez pakowania w folię. Ogórek faktycznie, teraz nie polecam, ale pomidory jak najbardziej tylko trzeba patrzeć skąd pochodzą. Ja uważam, że lepiej szklarniowe i z mrożonek niż wcale.
UsuńA mam pytanie: czy kolacja, jeśli się utrzymuje wagę, nie chce chudnąć, może mieć po 600 kalorii? Oczywiście nie będą to kalorie ze słodyczy itp.
OdpowiedzUsuńMoże mieć 600kcal, myślę jednak, że bardziej pod uwagę powinno się brać jej skład i ewentualnie procentowy rozkład kalorii na każdy posiłek. Jeżeli to będzie dieta ok 3000kcal, to może tak wyjść z obliczeń.
UsuńNo nie, to normalny jadłospis 2000 kcal. Może być?
UsuńPrzy założeniu, że rozkładamy posiłki na 5, aby nie zatrzymać metabolizmu, i nie biorąc pod uwagę ćwiczeń fizycznych ani treningu proponuję
Usuń1. 500kcal
2. 250kcal
3. 600kcal
4. 150kcal
5. 500kcal
Ale oczywiście jest możliwa inna opcja, ja z reguły proponuję zmniejszanie kaloryczności, ale są różne szkoły. 600kcal przy UTRZYMANIU wagi też może być, też zależy o której godzinie śniadanie i kolacja :)
Dobrze poczytać ten artykuł i wrócić do "normy" :)
OdpowiedzUsuńnajtrudniejsze są powroty;( ciężko jest przerwać to błędne koło niezdrowego jedzenia, pomimo, że ono wyraźnie nam szkodzi...
OdpowiedzUsuńZłote zasady, szkoda że tak trudno dostosowac się do nich:)
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie! Zapraszamy do konkursu - do wygrania Książka z autografem Roberta Makłowicza! http://www.domowe-wypieki.blogspot.co.uk/2012/12/konkurs.html
OdpowiedzUsuńJa wróciłam do pracy po świętach i od razu nie chce mi się jeść :)
OdpowiedzUsuńOj dobrze powiedziane!
OdpowiedzUsuńWażyłam się u lekarza bo nie mam wagi. Mam nadzieje, ze jego waga była popsuta. Dziś zamówiłam sobie nową wagę do domu swoją. Jestem załamana. Nigdy tyle nie ważyłam, no chyba w ciąży więcej. Wagę miałam 53 przez 20 moich lat. A tu od 0,5 roku prowadzę bloga i co... 4 kilo do przodu. Jeszcze jeden kit: te 5 posiłków. od nich też przybrałam. Zawsze jadłam nieregularnie, w różnych ilościach czasem bbbaaardzooo duzo i byłam jak patyk. Teraz jem 5 posiłków małych i co ... 4 do przodu. Nie mieszę się w ciuchy.
OdpowiedzUsuń